,
O Nowennie Pompejańskiej słyszałem już wcześniej i byłem zdumiony, że są ludzie, którzy potrafią przez 54 dni odmawiać tak długą i pozornie trudną modlitwę. Początkowo odpierałem myśl o zmówieniu tej Nowenny, wręcz wzbraniałem się przed nią. Jednak szybko odpuściłem, bo w głębi serca wierzyłem, że ta modlitwa może być dla mnie jakimś ratunkiem na wyjście z lekoopornej depresji. Bałem się tylko, że nie podołam, że ulegnę zniechęceniu i nie dotrwam do końca.
Pomyślałem sobie, żeby zaproponować koleżance, z którą znałem się jedynie z internetu, odmawianie ze mną tej Nowenny. Bez większego trudu nakłoniłem ją do wspólnego modlenia się. Dzieliła nas kilkusetkilometrowa odległość, więc każde z nas miało odmawiać ją osobno. Chodziło o to, żeby rozpocząć w tym samym dniu i w razie zniechęcenia motywować się wzajemnie dobrym słowem czy modlitwą. Wybór terminu rozpoczęcia Nowenny Pompejańskiej zostawiłem koleżance, która wcześniej przeczytała i wysłuchała w internecie wiele świadectw o tej Nowennie, więc podeszła do niej z dużym entuzjazmem. Wybrała 8 maja, nie mając jednak pojęcia, że w tym właśnie dniu jest jedno ze Świąt Matki Bożej Pompejańskiej. W Pompejach jest to ważne Święto dla czcicieli Maryi, bo właśnie 8 maja przypada rocznica poświęcenia Sanktuarium Królowej Różańca Świętego!
Koleżanka modliła się o poznanie przyszłego męża, a ja o uzdrowienie z depresji…
cdn.
Parafianin